" You think 'Okay, I get it, I'm prepared for the worst', but you
hold out that small hope, see, and that's what fucks you up. That's what kills you."
~*~
Zło najczęściej zawsze czai się dosłownie za rogiem. Każdy ma w sobie złowrogą naturę. Mrok tylko czeka na dobrą okazję. Dobrą okazję aby zasiać w sercu ofiary wątpliwości. Wystarczy jeden krok w złą stronę i możesz stać się istnym potworem. Monstrum kochającym zabijać, niewiedzącym co to litość, umiejętnie manipulować innymi i ich bólem. Dzięki tobie zrodzi się o wiele więcej takich przypadków jak Ty. W końcu na tym świecie nie istniała sprawiedliwość. Każdy jest dla siebie wilkiem. Rozszarpmy się nawzajem pozostawiając po sobie tylko popiół. Z tej garstki narodzi się kolejne życie. Cóż za błędne koło. Zatrzymaj je.
~*~
hold out that small hope, see, and that's what fucks you up. That's what kills you."
~*~
Zło najczęściej zawsze czai się dosłownie za rogiem. Każdy ma w sobie złowrogą naturę. Mrok tylko czeka na dobrą okazję. Dobrą okazję aby zasiać w sercu ofiary wątpliwości. Wystarczy jeden krok w złą stronę i możesz stać się istnym potworem. Monstrum kochającym zabijać, niewiedzącym co to litość, umiejętnie manipulować innymi i ich bólem. Dzięki tobie zrodzi się o wiele więcej takich przypadków jak Ty. W końcu na tym świecie nie istniała sprawiedliwość. Każdy jest dla siebie wilkiem. Rozszarpmy się nawzajem pozostawiając po sobie tylko popiół. Z tej garstki narodzi się kolejne życie. Cóż za błędne koło. Zatrzymaj je.
~*~
Ponury dzień zawitał ponownie na ziemi. Nie jest ona skuta lodem. Nie ma tutaj śladów krwi spływającej z gnijących resztek. Nie ma też zmasakrowanych ciał. Wszystko zostało tam zakończone i nigdy nie rozpocznie się znowu. Po co więc przypominać sobie o tej masakrze? "Kraina" ta jest zupełnie inna. Panuje tam istna ciemność. Na tym bezdusznym pustkowiu mogą przebywać tylko lwy pozbawione wszelkich skrupułów. Drapieżniki, które kierują się instynktem, mordując swoją własną rodzinę. Oczywiście trzeba też zamazać ślady. Najlepiej zjadając zwłoki. Niech kanibalizm się szerzy. Nie długo nie będzie nawet możliwości zjedzenia czegokolwiek.
Nie panuje tutaj bezkrólewie. Co prawda nie ma tutaj zbyt dużo istot żywych, ale to ma się niebawem zmienić. Władczyni cechująca się niesłychaną bezdusznością zwie się Kali*. Nie jest to jej prawdziwe imię. Dawno o nim zapomniała, gdyż związany był z bliskimi jej sercu przyjaciółmi. Musiała ich zabić własnoręcznie. Nigdy nie uważała, że popełniła źle. Nigdy nie okazała skruchy. Żadnej litości i więzi. To jest wręcz idealne motto.
Głos przepełniony istną trucizną często omamiał przesłodkimi słówkami. Na końcu wbijał nóż w plecy. Cóż za ironia. Samica posiadała piękne śnieżnobiałe futro komponujące się ze złotymi ślepiami przepełnionymi do szpiku kości nienawiścią. Na jej pysku zawsze istniał szyderczy uśmiech. Długa, czarna jak smoła grzywa miała na celu odstraszać innych.
Kiedyś posiadała partnera. Natychmiastowo go zabiła, gdy tylko zaszła w ciążę. Syn przerażająco przypominał swoją matkę. Imię wyznaje tylko osobom, których planuje pozbawić życia. Przysięgając, a następnie zdradzając. Brzmi to dość okrutnie no, ale cóż zrobić. Tak jak już wcześniej wspomniałam był odzwierciedleniem pod każdym względem swej "mamy". Do jednym z jedynych rozróżnień należały drobne cienie pod szarymi oczami.
Świt. Wczesna pora, nieprawdaż? Niestety promienie słonecznie nie miały wstępu do tego królestwa. Większość skał "ozdobionych" licznymi śladami po pazurach przysłoniła gęsta mgła. Idealnie odzwierciedlała tutejszy klimat. Grobową ciszę zakończył donośny ryk.
- W końcu się pojawiła, prawda? To istne wcielenie demona. Jak jej to było... Ukweli?- zarechotała Kali oblizując pysk z czerwonej substancji.
- Ta. Podobno tym razem narodziła się na tej bezimiennej ziemi skutej lodem. Oczywistym było to, że jeden z członków rodziny miał oszaleć. Tak mówiło proroctwo, czyż nie? - syknął najmłodszy z zebranych.
- Pff. A Ty dalej jesteś taki naiwny ?! Przecież oczywistym jest, że to nie jest żadne proroctwo. Tylko idiota uwierzyłby w takie coś. Tak czy siak jak planujesz ją tutaj przytachać Kali? Potrzebujemy jej mocy i nienawiści. - warknął potężnie zbudowany samiec o krwistych ślepiach.
-Spokojnie. Mam wszystko pod kontrolą. Zdobędziemy tą Ukweli w odpowiednim momencie. Kisasi
jest piekielnie inteligentna. Nie łatwo manipulować mądrymi istotami. Dobrze o tym wiesz. Jednak ma słabość. Jest to maniacka chęć zemsty. Nie mam bladego pojęcia na kim, ale kogo coś takiego interesuje? - władczyni spojrzała złośliwie w kierunku rówieśników.
Oblizała z wielkim zapałem pozostałości mięsa na kruchej kosteczce. Och. Jak ona mocno kochała ten smak i zapach.
- Z resztą wiecie, że nie jest jedynym diabelskim nasieniem. Możemy najpierw zająć się innymi. Musimy poczekać. Niech posmakuje jak gorzko smakuje rozpacz. Wtedy łatwiej będzie uczynić z niej maszynę do zabijania. Inne pomioty szatana poznały te uczucie. Najpierw zajmiemy się nimi. - wraz z końcem wypowiedzi roztrzaskała pozostałości po padlinie.
" Kisasi ciesz się nią póki możesz. Podobno najbardziej boli znęcanie się nad innymi. Pozwól, że ponownie uczynię Twoje życie istną masakrą. Koszmar z którego już się nigdy nie obudzisz."
Jedynie takie słowa chodziły Kali po głowie. Niespodziewanie wraz z lwami zniknęła pod przykrywą mgły tak szybko jak się pojawiła.
Jeśli ktoś chce, zapraszam tutaj na nowy rozdział -> Fluffy
* Kali - Ciężki
jest piekielnie inteligentna. Nie łatwo manipulować mądrymi istotami. Dobrze o tym wiesz. Jednak ma słabość. Jest to maniacka chęć zemsty. Nie mam bladego pojęcia na kim, ale kogo coś takiego interesuje? - władczyni spojrzała złośliwie w kierunku rówieśników.
Oblizała z wielkim zapałem pozostałości mięsa na kruchej kosteczce. Och. Jak ona mocno kochała ten smak i zapach.
- Z resztą wiecie, że nie jest jedynym diabelskim nasieniem. Możemy najpierw zająć się innymi. Musimy poczekać. Niech posmakuje jak gorzko smakuje rozpacz. Wtedy łatwiej będzie uczynić z niej maszynę do zabijania. Inne pomioty szatana poznały te uczucie. Najpierw zajmiemy się nimi. - wraz z końcem wypowiedzi roztrzaskała pozostałości po padlinie.
" Kisasi ciesz się nią póki możesz. Podobno najbardziej boli znęcanie się nad innymi. Pozwól, że ponownie uczynię Twoje życie istną masakrą. Koszmar z którego już się nigdy nie obudzisz."
Jedynie takie słowa chodziły Kali po głowie. Niespodziewanie wraz z lwami zniknęła pod przykrywą mgły tak szybko jak się pojawiła.
___________
Po długim "olewaniu" tego bloga z mojej strony w końcu zmusiłam się aby to napisać. Nie jestem z niego zadowolona. Za dużo dialogów, a mało opisów. Nie chciałam się za bardzo rozpisywać, aby moja współautorka mogła pofantazjować :) . Następny mój wpis powinien wyjść lepiej. Będzie mi miło poczytać Wasze opinie dotyczące tego rozdziału. Chyba aż tak nie poplątałam.
* Kali - Ciężki
Aniva D. Written ~
Wprost zachwycił mnie tytuł tego posta. A to, że dużo dialogów to nic (czasem trzeba). Super post, i czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńŚwietny post! Zresztą jak wszystkie inne. Lubie takie klimaty.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:)
Pięknie napisane. Oczywiście Kisasi mówiąc szczerze jest idiotką, ale w następnych postach będziemy mogły się nad nią poznęcać ;) Nie szkodzi że post krótki, mój zajmował jeszcze mniej miejsca niż ten.
OdpowiedzUsuńNa szczęście stara Kohu jest bardzo cierpliwa i bez mrugnięcia okiem czekała na Ciebie :*
To dobrze.
Czy ja kiedykolwiek wyjdę z zachwytu nad tym blogiem? Wątpię :D
OdpowiedzUsuńWasze rozdziały sprawiają, że po prostu widzę oczyma wyobraźni te krajobrazy i praktycznie całą akcję. Kurczę, Kali wydaje mi się chyba jeszcze gorsza niż Bezimienna. Jestem ogromnie ciekawa, do czego dokładnie stado chce wykorzystać Ukweli.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na zyciemilele.blogspot.com, gdzie pojawił się nowy rozdział :)
Cudownie! Lubię takie posty :)
OdpowiedzUsuń